Inoziemcew: Nie znoście sankcji przeciwko Rosji, to się nie opłaca

Władisław Inoziemcew*
 
09.04.2016 00:02 
A A A

Władimir Putin (Fot. AP)

  • Władisław Inoziemcew - miniatura
  •  
Zniesienie przez Unię restrykcji wobec Rosji nie ma sensu z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Nie odbuduje unijno-rosyjskiej współpracy na dotychczasowym poziomie.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
*Władisław Inoziemcew - ur. w 1968 r., znany ekonomista, socjolog i politolog rosyjski. Profesor w waszyngtońskiej Atlantic Council, wykłada też w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Moskwie

Jednym z najgorętszych tematów wypływających podczas każdej dyskusji o relacjach rosyjsko-europejskich jest niewątpliwie kwestia obustronnych sankcji, nałożonych w 2014 r. przez kraje Unii Europejskiej na Rosję, a potem przez Rosję na Unię.

W ostatnich miesiącach rosyjscy politycy nie ustawali w przekonywaniu, że Unia powinna znieść sankcje. Także z Europy płynęły sygnały, że być może najlepszym rozwiązaniem byłby powrót do "zwykłego biegu spraw". Europejscy i rosyjscy zwolennicy zniesienia sankcji dowodzą, że szkodzą one relacjom biznesowym między starymi partnerami, narażając wiele europejskich przedsiębiorstw na ogromne straty. Wszystkim wydaje się, że po zniesieniu sankcji unijno-rosyjski handel i inwestycje ruszą pełną parą.
 

Obama przedłużył o rok sankcje przeciwko Rosji


Uważam, że to błąd - że chybiony może okazać się główny argument europejskich zwolenników "resetu" we współpracy gospodarczej z Rosją.

Najbardziej narażony na skutki sankcji w ich obecnej postaci był i jest europejski sektor rolny. W ocenie Rosjan w samym 2015 r. wstrzymanie importu spowodowało straty sięgające 20 mld euro. Nie wydaje się to prawdopodobne, choć i takie szacunki mogą mieć pewne podstawy. Europejczycy znaleźli nowe rynki zbytu - w 2015 r. eksport produktów rolnych wzrósł w Niemczech o 5,6 proc. rok do roku do poziomu 23,6 mld euro, a we Francji o 6,3 proc., sięgając 15,7 mld euro.

Rosyjskie sankcje odwetowe uderzyły bardziej w kraje Europy Wschodniej - embargo objęło 41 proc. eksportu produktów rolnych Litwy i 18-19 proc. Finlandii, Polski i Estonii. Jednak kraje te umiały sobie poradzić ze spadkiem eksportu do Rosji w latach 2013-15 r. z 24 do 13 proc., a na Łotwie i w Estonii do obecnych 7 proc. Produkty rolne stanowiły ok. 30 proc. eksportu tych krajów, więc spadek nie przekroczył 2 mld euro, podczas gdy całkowity eksport rolno-spożywczy krajów UE wzrósł w 2015 r. o 7,3 mld euro. Nie sądzę więc, by przywrócenie obrotów handlowych zmieniło radykalnie ekonomiczny pejzaż Unii Europejskiej. O wiele ważniejsze są trzy inne czynniki.
 

Rosja ogranicza import jabłek z Białorusi. Zorientowali się, że są z Polski, a nie z sadów Mołdawii



*** 

Po pierwsze, od początku 2014 r. rubel stracił na wartości blisko 60 proc., a inflacja w ciągu dwóch lat wyniosła ok. 26 proc. Jeżeli europejskie produkty wrócą na rosyjski rynek, okażą się niekonkurencyjne z powodu wysokich cen i nie trafią znów na sklepowe półki w takich ilościach jak poprzednio.

Po drugie, Rosja uruchomiła wielki program substytucji importu, który jeszcze bardziej zaostrza konkurencję. Co więcej, na rynek weszło wiele nowych podmiotów, przede wszystkim kraje Ameryki Łacińskiej i Chiny, wypełniając obszar zajmowany dawniej przez producentów europejskich.

Po trzecie, Rosja pogrążona jest w kryzysie gospodarczym, w którego wyniku realny dochód gospodarstw domowych spadł w 2015 r. o ok. 10 proc., więc nabywcy poszukują przede wszystkim najtańszej, na pewno nie europejskiej żywności.

Podsumowując, zniesienie sankcji może zwiększyć eksport unijnych produktów rolnych do Rosji o co najwyżej 15-20 proc. poprzedniego poziomu (dodajmy, że import win i napojów alkoholowych, stanowiący 44 proc. sprowadzanych z Unii produktów rolno-spożywczych, nie był nigdy celem rosyjskich sankcji odwetowych). Nie zachęca to do sugerowanej rewizji polityki zagranicznej.
 

"FT": Dalsze obniżenie standardu życia Rosjan może zaszkodzić przyszłości Putina



*** 

Drugi sektor, w który wymierzone były zachodnie sankcje, to rosyjski przemysł naftowo-gazowy, w większości państwowy lub kontrolowany przez państwo. Dlatego sankcje objęły przede wszystkim eksport zaawansowanych technologii wykorzystywanych przy wydobywaniu ropy i gazu z dna morskiego, a także w przemyśle obronnym, lotniczym i kosmicznym.

Sankcje okazały się skuteczne - wskutek braku komponentów Rosja musiała zawiesić niektóre programy rozwoju komunikacji satelitarnej i zmodyfikować część planów w dziedzinie przemysłu zbrojeniowego. Jednak ogólnie rzecz biorąc, sankcje nie są główną przyczyną 45-proc. spadku w latach 2013-15 unijnego eksportu maszyn i urządzeń do Rosji. Ważniejsze jest to, że spółki naftowe rezygnują z wierceń podmorskich, które w większości przypadków okazały się opłacalne od 100 dolarów za baryłkę, a więc dziś są kompletnie nierentowne.

Dodam, że rząd próbuje przejąć od sektora energetycznego większość przychodów, by pokryć deficyt budżetowy, więc zniesienie sankcji nie przyczyni się do zwiększenia dostaw do Rosji potrzebnego mu wyposażenia. Co więcej, w 2015 r. w Rosji inwestycje stałe spadły o ponad 8 proc., a w roku bieżącym wskaźnik ten przekroczy 10 proc., więc zmiana polityki wobec Rosji nie ułatwi aż tak bardzo życia Europejczykom.
 

Rosja - kraj, który się boi myśleć o jutrze. Rozmowa z Dmitrijem Głuchowskim
Biedna Rosja. Gaz, ropa, migi i 23 miliony nędzarzy


Spadek cen ropy naftowej spowodował załamanie obrotów na rosyjskim rynku zaawansowanych technologii, samochodów osobowych i wielu innych dóbr trwałych. Od listopada zeszłego roku Rosjanie wydają na żywność ponad 30 proc. dochodów, więc po ewentualnym zniesieniu sankcji nie należy spodziewać się gwałtownego wzrostu sprzedaży produktów sprowadzanych z Europy (dodam, że restrykcje nigdy nie objęły pochodzących z UE przemysłowych towarów konsumpcyjnych). W 2015 r. sprzedaż samochodów osobowych spadła o 35,7 proc. rok do roku i można się spodziewać, że w 2016 r. Rosja znajdzie się na szóstym, siódmym miejscu na europejskim rynku motoryzacyjnym, co świadczy dobitnie o spadku jej znaczenia dla europejskiego biznesu.

*** 

Wreszcie trzecim i według mnie najważniejszym elementem w pakiecie zachodnich sankcji było wstrzymanie nowych kredytów dla większości rosyjskich banków i korporacji. Rosyjskie instytucje finansowe i spółki musiały spłacić blisko 160 mld dolarów długu zaciągniętego w latach 2014-15, co znacznie ograniczyło ich zdolności inwestycyjne. Był to bolesny cios, bo przed okupacją Krymu rosyjskie spółki pożyczały więcej od zachodnich instytucji finansowych niż od własnych banków. Dlatego zniesienie restrykcji byłoby dla Rosjan dobrą nowiną - przyczyniłoby się do radykalnej poprawy obecnego bilansu płatniczego - jednak pod warunkiem zniesienia dwóch pozostałych barier.
 
Przed dwoma laty Rosja poszczycić się mogła 1,3-proc wzrostem PKB (za 2013 r.), indeksem giełdowym RTS utrzymującym się na poziomie 1450 punktów i niezłymi perspektywami inwestycyjnymi, napędzanymi ceną ropy w wysokości 107 dolarów za baryłkę. W 2015 r. odnotowała 3,7-proc. spadek PKB i obniżenie indeksu RTS do 650 punktów, co przy cenie 30 dolarów za baryłkę skłoniło liczne spółki do wycofania się z rosyjskich rynków.

Wielu rosyjskich pożyczkobiorców zlekceważyło wezwanie do uzupełnienia depozytu, łamiąc warunki kontraktów, więc niewiele zachodnich banków udziela dziś Rosjanom nowych kredytów. Dlatego sądzę, że nawet jeśli władze Unii zniosą sankcje, nie zobaczymy w najbliższych latach w Rosji wielkiego boomu finansowego.

Jednak z drugiej strony Amerykanie, w odróżnieniu od unijnych przywódców, nie zbierają się co pół roku, żeby przedyskutować sankcje wobec Rosji. Gdyby nawet w Brukseli postanowiono, że banki UE mogą wznowić kredytowanie, naruszyłyby one amerykańskie restrykcje, narażając się na sankcje USA uderzające w ich operacje dolarowe o zasadniczym znaczeniu dla wszystkich globalnych instytucji finansowych. Dlatego żaden europejski bank nie da kredytu rosyjskim bankom i spółkom figurującym na amerykańskiej czarnej liście, która wydaje się nawet dłuższa od europejskiej.

Dlatego zniesienie przez Unię sankcji wobec Rosji nie ma wedle mnie sensu z czysto ekonomicznego punktu widzenia - nie odbuduje unijno-rosyjskiej współpracy na dotychczasowym poziomie. Z tego punktu widzenia jedynym powodem, by zacząć zastanawiać się nad takim posunięciem, byłaby perspektywa przywrócenia w Rosji wzrostu gospodarczego, dzięki czemu stałaby się ona znów "użytecznym partnerem" Europy. Ale na razie mamienie Europejczyków fałszywymi obietnicami i przedkładanie złudnych ekonomicznych korzyści ponad polityczne zasady byłoby wielkim, niewybaczalnym błędem.

przeł. Sergiusz Kowalski
 

 

 
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.