- Jaki mamy ubytek masy organicznej w glebie? – pytał podczas obrad sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi jej przewodniczący poseł Jarosław Sachajko.

- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie – odpowiedział przewodniczący Rady Naukowej IUNG-PIB prof. dr hab. Jan Kuś. - Gdy koledzy porównywali wyniki sprzed 40 lat z obecnymi wynikami, to w wielu obiektach stwierdzano znaczny ubytek, ale jest to związane albo z obniżeniem poziomu wód gruntowych, albo ze stosowaniem głębszych upraw.

Jak dodał profesor, degradacja glebowej materii organicznej przez uprawy roślin jest częściowo rekompensowana nawozami naturalnymi. Aby zrekompensować minusowe saldo, rolnicy powinni przyorywać odpowiednią ilość słomy.

- Natomiast nie dysponujemy danymi, bo chyba nikt w Polsce nimi nie dysponuje, ile faktycznie słomy jest przyorywane i na jakiej części pól – mówił prof. dr hab. Jan Kuś. - Niemniej jednak mamy taką sytuację, że w Polsce 42% gospodarstw w 2010 r. nie prowadziło produkcji zwierzęcej; wśród gospodarstw dużych, powyżej 100 ha, było to 55% gospodarstw. A zatem w tych gospodarstwach ubytek glebowej materii organicznej spowodowany uprawą roślin musi być rekompensowany przyorywaniem słomy.

Przewodniczący Rady Naukowej IUNG-PIB prof. dr hab. Jan Kuś poinformował, że instytut próbował wyliczyć bilans słomy dla Polski, licząc powierzchnię upraw poszczególnych roślin itd.

- Wynika z tego, że około 4 mln ton słomy na pewno można zagospodarować na cele alternatywne, czyli ewentualnie na cele energetyczne. Jeżeli chodzi o pieczarkarnie, to jako rolnicy popieramy ten sposób zagospodarowania słomy, ponieważ podłoże po produkcji pieczarek, jeszcze wzbogacone pomiotem drobiowym, jest bardzo wartościowym nawozem organicznym. Natomiast najgorszym rozwiązaniem jest spalanie słomy, a szczególnie spalanie słomy w energetyce, ponieważ wtedy po prostu wszystkie składniki mineralne zawarte w słomie trafiają do żużli i są tracone. Jeżeli to rolnik spalałby słomę przy ogrzewaniu, to wówczas składniki mineralne, takie jak fosfor, potas i mikroelementy może z powodzeniem zastosować na polu jako wartościowy nawóz mineralny. A więc pewna ilość słomy może być wykorzystana na cele energetyczne, ale powinno to być niejako bilansowane w każdym gospodarstwie. Chodzi o to, żeby rolnik wiedział, że jeżeli np. uprawia 80% zbóż i rzepaku, to słomę z jednego pola, czyli z jednej czwartej, może przeznaczyć na cele energetyczne, natomiast słomę z pozostałych trzech pól obsiewanych zbożami powinien po prostu przyorać.